Kto spodziewał się jednostronnego widowiska w starciu przedstawiciela „okręgówki” z III-ligowcem w finale Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Bielsko-Biała, ten się zawiódł. Finalnie jednak Rekord przechylił szalę wygranej w batalii z GLKS-em Wilkowice.
Dla klubu z Cygańskiego Lasu było to już ósme trofeum w historii. Nie przyszło jednak ono łatwo. Mimo różnicy klas GLKS postawił twarde warunki gry III-ligowcowi. Nasz zespół obrał taktykę na uważną grę w defensywie, co przysporzyło kłopotów podopiecznym Dariusza Mrózka. W pierwszych trzech kwadransach nie ujrzeliśmy wielu sytuacji strzeleckich. Na placu gry dominowała walka o każdy skrawek boiska. W końcówce pierwszej połowy jednak wysoką formą popisał się Richard Zajac. Bramkarz GLKS-u świetnie obronił próbę Kacpra Kasprzaka głową z niewielkiej odległości oraz zatrzymał strzały z dystansu Marka Sobika i Bartosza Kowalczyka.
Zawodnicy GLKS Wilkowice nie zamierzali jednak być bezczynni w ofensywie. W 49. minucie GLKS mógł objąć prowadzenie, lecz sytuacji sam na sam nie wykorzystał Janusz Bąk. Świetne w tej sytuacji zachował się Szymon Kurowski, młody bramkarz Rekordu. Chwil kilka później to bielszczanie mogli fetować trafienie. Na przeszkodzie Kamilowi Żołnie stanął jednak słupek. Mecz nieuchronnie zbliżał się ku końcowi i wydawało się, że może dojść do konkursu rzutów karnych. Tak się jednak nie stało.
Jedyny, ale zarazem decydujący cios Rekord zadał w 84. minucie. Z rzutu rożnego Tomasz Nowak dograł na głowę do Marcina Wróbla, a ten w swoim stylu ulokował piłkę w siatce. Obaj zawodnicy zameldowali się na placu gry nieco wcześniej. Ostatecznie „rekordziści” dowieźli korzystny rezultat do ostatniego gwizdku i to im przyszło się cieszyć z triumfu w Pucharze Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała. Zawodnikom GLKS-u Wilkowice należą się jednak również słowa uznania nie tylko za dzisiejszy występ, ale i całą postawę w tych rozgrywkach.